Każdy ślub ma swój własny rytm. Jedne pulsują energią parkietu, inne płyną spokojnie jak letni wieczór. Najważniejsze jest to, byście czuli, że ten dzień naprawdę należy do Was. Ślub Izy i Mateusza to piękny przykład, że można zrobić wszystko po swojemu i stworzyć atmosferę, która pasuje do tego co w duszy gra, a nie do schematów.
Przygotowania przebiegły w wyjątkowo spokojnym rytmie. Bez napięcia, nerwów i pośpiechu, naturalny, swobodny początek dnia – dokładnie taki, jakiego potrzebowali.
Kościelna ceremonia była poruszająca, pełna skupienia i podniosłych chwil, lubię bardzo kościelne śluby. A potem przyszła część, którą zapamiętam na długo. Wesele bez tańców, rozgrzanego parkietu, bez DJ-a i głośnych przebojów. Zamiast tego dziewczyny z Fabryki Urodzin stworzyły pełne humoru i kreatywności show, które połączyło wszystkich gości. Dorośli bawili się jak dzieci, a cały wieczór płynął naturalnie, jak spotkanie ludzi, którzy naprawdę lubią być razem.
Ten dzień pokazał, że ślub może wyglądać dokładnie tak, jak chcecie. Nie trzeba tańców, jeśli nie czujecie ich w sercu. Najważniejsze, by zrobić to po swojemu. Iza i Mateusz zrobili to pięknie, a ich odwaga w realizowaniu marzeń stworzyła atmosferę, którą wszyscy zapamiętają. Jeśli nosicie w sobie wizję „innego” ślubu – warto za nią pójść. Wasz dzień może być taki, jak sobie wymarzycie.


















































































