Kameralny ślub na pergoli we Wrocławiu
Marysia + Paweł = listopadowy mikro(mega)ślub we Wrocławiu
To był jeden z tych ślubów, gdzie wszystko dzieje się spokojnie, bez presji, bez napiętego harmonogramu i miliona atrakcji. Po prostu dwoje ludzi, którzy chcą być razem — i parę najbliższych osób, które chcą być z nimi w tym momencie.Dzień zaczęliśmy w Art Hotelu. Nikt się nie spieszył, nikt nie patrzył nerwowo na zegarek. I to było fajne — bo pozwalało naprawdę poczuć klimat dnia. Ceremonia odbyła się na Pergoli przy Hali Stulecia. Listopad zrobił swoje — chłód, szare niebo, lekki wiatr. Paweł trzymał Marysie za rękę i było wiadomo, że to wystarczy. Atmosfera była ciepła, mimo że temperatura nie wskazywała na to.Ślub był krótki, treściwy, bez zbędnych przemówień. Wszyscy byli blisko – dosłownie i emocjonalnie. Po przysiędze kilka przytulasów, trochę śmiechu, zdjęcie grupowe i jazda melexem w miasto. Po zachodzie słońca wyskoczyliśmy jeszcze na krótki spacer po rynku. Spontan, bez ustawiania i sztucznego pozowania– po prostu Marysia i Paweł idący razem przez wieczorny Wrocław.
Takie śluby mają swój niepowtarzalny urok – bez sztucznej napinki, a pełne prawdziwości. W końcu nie trzeba nic udawać, wystarczy być sobą. I właśnie to udało się uchwycić tamtego dnia.
Dom Krawca | Mały Fiat i wielkie uczucie – historia ślubna Izy i Pawła
Naturalnie, bez pośpiechu, z sercem – ślub Izy i Pawła
Są śluby, na których czuć, że wszystko dzieje się dokładnie tak, jak powinno – bez nerwów, bez zbędnego napięcia, tylko czysta radość i luz. Dokładnie taki był dzień Izy i Pawła.
Przygotowania? Spokojne, bez pośpiechu, w pięknym miejscu – Dom Krawca, otoczony zielenią i klimatem idealnym na start tak ważnego dnia. Zero stresu, dużo uśmiechów i ciepłej atmosfery, wśród przyjaciół. W powietrzu unosiło się coś znajomego – ta wyjątkowa mieszanka spokoju, ciepła i autentyczności.
Ślub odbył się w urokliwym drewnianym kościele, a kiedy para młoda wychodziła, natura postanowiła dorzucić do scenariusza mały twist – na chwilę lunęło jak z cebra! Chwilę później niebo się rozjaśniło, a Iza i Paweł wsiadali do swojego uroczego fiata 500, który dodał całości klasycznego uroku.
Na weselu nie zabrakło wzruszeń, ale i dobrej zabawy. Po pierwszym tańcu udało nam się złapać kilka ujęć w złotym świetle zachodu słońca – ten moment, kiedy światło jest idealne, a para czuje się po prostu sobą. Potem już tylko tańce, rozmowy na zewnątrz, śmiechy i swobodna, ciepła atmosfera. Wszystko miało tu swój rytm i naturalność – jakby ten dzień został złożony z samych idealnie dobranych składników.
I właśnie takie reportaże lubię najbardziej!
Słoneczny ślub w Pałacu Staniszów
Karolina i Chris – ślub pełen słońca i niespodzianek
Sierpień, słońce i niezwykle klimatyczny pałac – idealna sceneria na ślub! Karolina i Chris powiedzieli sobie „tak” w malutkim kościółku. Były łzy wzruszenia, mnóstwo uśmiechów i ten szczególny klimat, który sprawia, że każdy czuje się częścią tego wyjątkowego dnia.
Po ceremonii wszyscy przenieśli się do Pałacu Staniszów. To miejsce zachwyca na każdym kroku – piękne wnętrza i malownicze tereny stworzyły idealne tło do zdjęć. Już wcześniej miałem okazję pracować w tym miejscu, ale za każdym razem staram się spojrzeć na nie inaczej, odkrywając nowe kadry i detale, które opowiedzą historię na swój niepowtarzalny sposób.Karolina i Chris znaleźli chwilę tylko dla siebie na krótką sesję wśród zieleni. Bez stresu – po prostu chwila oddechu w wirze wydarzeń. Karolina i Chris są parą architektów i oczywiście odbył się metaforyczny odbiór budowy.
Prawdziwą atrakcją wieczoru był pokaz dawnego tańca w wykonaniu grupy, do której należy Karolina. Było to przedstawienie pełne humoru i pozytywnej energii. Niektórzy odważyli się nawet dołączyć do zabawy.
Karolino i Chrisie, dziękuję za możliwość uwiecznienia Waszego dnia. Było pięknie, inspirująco i pełne emocji – dokładnie tak, jak powinien wyglądać idealny ślub!
Dominika i Karol - reportaż ślubny Jawor
Dominika i Karol – reportaż pełen emocji i zachodzącego słońca
Każdy ślub to inna historia – pełna wzruszeń, radości i przede wszystkim miłości. Każdy z nas te emocje przeżywa na swój sposób i to jest piękne. Dziś chcę Was zaprosić do dnia Dominiki i Karola, którzy powiedzieli sobie „tak” w historycznym miejscu w ratuszu w Jaworze. Ich dzień to dowód na to, że piękno kryje się w ludziach, tych najbliższych.
Ślub cywilny w Urzędzie Stanu Cywilnego w Jaworze
Ratusz w Jaworze okazał się idealnym miejscem – jego zabytkowy klimat dodał ceremonii wyjątkowego charakteru. Były wzruszające słowa przysięgi, uśmiechy i spojrzenia pełne miłości. Fotografując ich w tej chwili, czułem, jak emocje wręcz wibrują w powietrzu.
Wesele pełne tańca i uśmiechów
Po oficjalnej części wszyscy goście ruszyli na wesele – oczywiście również w Jaworze. Jeśli myślicie, że to było zwyczajne przyjęcie, to nic bardziej mylnego! Dominika i Karol zadbali, żeby wszyscy bawili się na maksymalnych obrotach i to do białego rana.
Parkiet nie stygł dzięki muzyce, jak i energii gości. Pary młode często pytają mnie, jak najlepiej uchwycić emocje na zdjęciach weselnych. Odpowiedź jest prosta: dajcie się ponieść! Nie ma nic piękniejszego niż naturalne uśmiechy i spontaniczne momenty.
Plener o zachodzie słońca – magia ludzi, nie miejsca
Na sesję plenerową wybraliśmy miejsce, które na pierwszy rzut oka nie wydawało się szczególnie fotogeniczne. Ot, krzaki nad rzeką. Ale to właśnie tutaj, w świetle zachodzącego słońca, Dominika i Karol stworzyli coś wyjątkowego.
Nie chodzi o to, żeby zawsze szukać „idealnego” tła. Najważniejsze są emocje i więź między ludźmi – to wszystko stworzyło klimat tej sesji.
Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądał ich dzień w całości, zapraszam do obejrzenia całego reportażu w galerii poniżej. Może to Was zainspiruje do stworzenia własnej, niezapomnianej historii?
Plenerowy ślub i wesele Pod Lipami Mojesz 17
Słońce wznosiło się nad horyzontem, malując złotym blaskiem każdy liść drzewa…. Dobra nie będę snuł baśni niestworzonych! Dziś mam dla was fotoopowieść o ślubie Kasi i Tomka. Wyobraźcie sobie słoneczny dzień, taki, o którym marzy każda panna młoda. Miejsce – Pod Lipami Możesz 17, oj co to za miejsce! A takie ładne i takie malownicze i że atmosfera wspaniała, taka, że tylko brać ślub. Tutaj właśnie będzie się działo wszystko co najpiękniejsze.
Kasia i Tomek w promieniach słońca wymienili się obrączkami, zrobiło się naprawdę wzruszająco(na chwilę), kilka łez szczęścia popłynęło w akompaniamencie dźwięku skrzypiec. Oklaski były ale takie głośniejsze niż zwykle 🙂 nieskrywana radość wszystkich gości i samych małżonków naturalnie.
Impreza rozkręca się błyskawicznie, na parkiecie panuje prawdziwe szaleństwo bez ograniczeń wiekowych. Choreografia gości zasługuje na wysokie noty w „Tańcu z Gwiazdami” cieżko byłby wytypować zwycięzcę wieczoru. Ach, tyle tych kombinacji, obrotów, wychyleń, przytuleń i solóweczek!
Krótka sesja plenerowa, te parę minut uwielbia „kraść” parze młodej na zrobienie kilku fotografii tak tylko we dwoje. Grzechem byłoby nie wykorzystać tak pięknego miejsca i tak pięknego światła.
Podsumowując, ten dzień był pełen emocji, ale przede wszystkim radości. Kasia i Tomek udowodnili, że ślub to nie tylko romantyczne wydarzenie, ale też świetna zabawa. A kiedy patrzysz na ich zdjęcia, aż chce ci się uśmiechać. Bo tak właśnie powinno być na ślubie – pełen chill i pozytywna energia!
Sandra i Jovan | Ślub plenerowy w Jeleniej Górze i miłość ponad granicami |
Jest takie powiedzenie, że miłość nie zna granic. Gdybyście poznali Sandrę i Jovana, zrozumielibyście, jak bardzo jest prawdziwe. Ona – Polka, on – Niemiec, ich związkowi nie przeszkodziło ani różne pochodzenie, ani nawet pandemia. Ten ślub w pałacu Jelenia Góra będę wspominał jako pełen emocji, wzruszeń, miłości, śmiechu, zachwytu, ale też luzu. Pozwólcie, że Wam opowiem.
Nic, co ludzkie nie jest mi obce, czyli jak wygląda ślub humanistyczny okiem fotografa?
Pracując jako fotograf ślubny, widziałem i słyszałem już bardzo wiele par przysięgających sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Jednak moment, w którym to Sandra i Jovan patrzyli sobie w oczy, składając przysięgę na resztę życia – poruszył mnie chyba najbardziej. Przede wszystkim dlatego, że przysięgę napisali sami, a jej słowa odzwierciadlały ich relację. Cieszę się, że mogłem uchwycić ten moment w kadrze, bo takich wzruszeń nie przeżywa się na co dzień. Patrząc na tych dwoje, trudno nie mieć wrażenia, że są bardzo silni, a ich uczucie przetrwa wszystko.
Ślub w plenerze Jelenia Góra zorganizowali w nietuzinkowy sposób. Wybrali piękny pałac, położony w urokliwym miejscu, a ceremonia odbyła się w duchu humanistycznym. Nie przeszkodziły w tym ani pandemia, ani granice państw. Ściągnęli rodziny, przyjaciół i w kameralnym gronie najbliższych przeżyli najpiękniejszy dzień swojego życia. Jesteście ciekawi, jak to było możliwe?
Ślub w czasie pandemii – idealne rozwiązania na kameralną uroczystość
Nie udało się od razu… Ślub pierwotnie był zaplanowany na 2020 r. jednak trzeba było przełożyć ze względu na szalejącą na świecie pandemię. W dodatku sporo gości pochodzi z Niemiec, a przeprawa przez granice tylu osób naraz była bardzo trudna. Sandra i Jovan musieli więc poczekać, ale doczekali się. Ich propozycję na ślub w plenerze, Jelenia Góra przyjęła z otwartymi ramionami i w pięknym okolicznościach przyrody mogli wreszcie powiedzieć sobie „tak”. Dla mnie to piękny symbol, jak wiele przeciwności losu jesteśmy w stanie znieść w imię tego, co dla nas ważne.
Marzy się Wam Ślub w pałacu? Jelenia Góra – tutaj znajdziecie odpowiednie miejsce
Nie wspomniałem jeszcze o wnętrzu, jakie młodzi wybrali na wesele, a to nie byle jakie miejsce. Postanowili bowiem zorganizować ślub w pałacu. Jelenia Góra skrywa całkiem sporo takich zabytków, więc jeśli i Wam marzy się uroczystość w takim stylu, na pewno znajdziecie w okolicy wymarzoną salę. Nie myślcie jednak, że pałacowe wnętrza i historyczna podniosłość zdominowała to wesele. Wprost przeciwnie – Sandra i Jovan są bardzo pozytywnymi i uśmiechniętymi osobami. Taka też była ta impreza.
Wyjątkowa sesja plenerowa w Jeleniej Górze
Nie mogłem nie wykorzystać okazji, że spotykaliśmy się w tak klimatycznym miejscu, dlatego jeszcze w trakcie wesela, tuż przed zachodem słońca, wyrwałem młodych na sesję plenerową. Zrobiliśmy zdjęcia odzwierciedlające to, jaką Sandra i Jovan są parą: jednocześnie piękne, majestatyczne i pełne spontanicznego uśmiechu, romantyczne, a z drugiej z dużą dawką humoru i przymrużeniem oka. Nie próbowałem nawet sztucznie wpasowywać ich w jakąś wymyśloną kompozycję. Chciałem złapać w kadr to, jacy są, żeby patrząc na swoje zdjęcia ślubne, widzieli siebie, a nie nieznaną parę z magazynu dla nowożeńców. Cieszę się, że mi się to udało. I Was zapraszam na takie sesje!
Plenerowy ślub Nataszy i Przemka w miejscu pełnym magii i pozytywnej energii - Wolimierz
Fotografowanie ślubów jest dla mnie tak fascynujące, bo każda z uroczystości ma swoją uniwersalną magię. Prawie niemożliwą do opisania cząstkę czegoś niewysłowionego, co chcę przekazać i uwiecznić poprzez odzwierciedlenie wszystkiego na zdjęciach.
Odsunięcie się od utartych schematów — i piękny ślub w efekcie
Coraz częściej pary młode decydują się na odejście od tradycji i planują śluby według głosu swojego serca. To zawsze wzruszające ceremonie, w których znajduje się ta niewysłowiona magia. Nie białe suknie czy sztywny scenariusz dnia są prawdziwą esencją ślubu. A co jest? Widoczne na zdjęciach szczere emocje bez patosu, niepozowane gesty i energia pomiędzy uczestnikami. W tym wypadku magia zaczęła się w momencie, w którym przyszli nowożeńcy zerwali się z ryzów schematu. Nie bali się zrezygnować z niepociągającej ich tradycji, po to, by zorganizować swój najlepszy dzień w życiu w swoim stylu.
Wesele Nataszy i Przemka jest fascynujące pod wieloma względami. Nie dotyczą ich prawie żadne zasady. Ograniczeniem jest wyobraźnia, a wyznacznikiem w organizacji — osobiste potrzeby serca i pomysły. Ślub Ich jest takim, jakby miejscem w czasoprzestrzeni do swobodnego wyrażenia siebie. Jak na dłoni widać że, pomimo maleńkiej cząstki stresu, który mimo wszystko uzmysławia podniosłość wydarzenia, para młoda spędziła najszczęśliwsze chwile wśród ludzi, których kochają.
Kameralny ślub plenerowy | Fotograf ślubny Wolimierz
Natasza i Przemek cenią sobie pełną swobodę. Uwierzycie, że goście jak i para młoda wcielali się w rolę kelnerów, logistyków, nagłośnieniowców, no pełna obsługa! dzięki temu wesele było na zupełnie innym poziomie świadomości uczestnictwa - każdy dał kawałek siebie. Super! W ceremonii, jak widać, królowała czysta radość, promienna miłość i szczęście oraz pozytywna energia. Nowożeńców w trakcie składania przysięgi błogosławiły promienie słoneczne. Później słońce schowało się za chmurami, z których przyszła niemała ulewa. Ale tego wieczoru, nawet zła pogoda nie miała szans popsuć komukolwiek humoru. Nawet repertuar nie był przypadkowy - Pidżama Porno? Na weselu? Odjazd! Totalny ogień na parkiecie, aż gęsią skórkę dostałem słysząc Grabarza na weselu!
Agroturystyka Przylesie — wyjątkowe miejsce, jeszcze lepsi ludzie
W tym miejscu nie można nie wspomnieć o cudownych właścicielach Agroturystyki Przylesie – pani Halinie i panu Arturze. To właśnie oni od lat tworzą piękne i inspirujące miejsce z duszą, pozwalające na odnalezienie wewnętrznego artyzmu i pełnej wolności wyrażania siebie. Dla nowożeńców wybór Agroturystyki Przylesie był oczywistością – wielokrotnie wcześniej odwiedzali to miejsce i zaprzyjaźnili się z panią Haliną i panem Arturem. To dzięki nim możliwa była sprawna organizacja tego niezwykłego wydarzenia. Para młoda nie miała wątpliwości, że jest jedyne miejsce dla nich, bo emanuje ono wolnością oraz rodzinną, ale też kreatywną atmosferą.
Obserwowanie powstałego materiału jest również dla mnie niezwykłą podróżą, nie tylko do miejsc, ale przede wszystkim do emocji, jakie tym wydarzeniom towarzyszyły. Na samo wspomnienie tego dnia, trudno jest się szczerze nie uśmiechnąć.
Sesja narzeczeńska z nutą offroad'u - Kamila i Michał
Gdzieś daleko poza utartym szlakiem, dokładnie tam zabrali mnie Kamila i Michał na sesję. Takie miejsca uwielbiam najbardziej, szczególnie, że to takie Ich miejsce. Odrobina Offroadu na sesji narzeczeńskiej? Serio? Oczywiście że tak! Idealnie, bo każdy z nas lubi takie zabawy. Było poważnie, niepoważnie, było czule, a wszystko to idealnie się zbalansowało i takie właśnie powstały zdjęcia.
Karolina i Grzegorz | Fotograf ślubny Bolesławiec | wesele w Hotelu Garden
Są takie pary i takie śluby, do których szczególnie lubię wracać. Kiedy oglądam ponownie zdjęcia Karoliny i Grzegorza, od razu pojawia się w mojej głowie seria wspomnień: ślub w deszczu, ona – wyglądała jak księżniczka, on – z taką klasą, że przypomina przedwojennego kawalera, ten ich wdzięk, ta czułość, a kiedy tylko stanęli na parkiecie: ogień! Od lat pracuję jako fotograf ślubny, Bolesławiec wyjątkowo mi się spodobał jako miejsce do robienia sesji, a jeszcze bardziej spodobało mi się to, jak świetnie bawiłem się podczas wykonywania zdjęć Karolinie i Grzegorzowi. Ale po kolei.
Fotograf ślubny Bolesławiec – niczego nie mogłem przegapić
Już od rana wiedziałem, że to nie będzie zwykły ślub. Pogoda nie rozpieszczała, ale nikomu zdawało się to nie przeszkadzać. To jeden z plusów pracy w mojej branży: nie ma takich okoliczności przyrody, których na swoją korzyść nie wykorzysta fotografia ślubna. Bolesławiec w strugach deszczu okazał się mieć jeszcze więcej uroku: i hotel, i kościół wyglądały monumentalnie w takim świetle i skąpane w deszczowych kolorach. Już po drodze do Pana Młodego wiedziałem, że zrobimy atut z tej pochmurnej aury. Grzegorz od razu skojarzył mi się z przedwojennym młodzieńcem. Ma tak charakterystyczne rysy twarzy, że nie mogłem sobie odmówić zrobienia jemu i Karolinie czarno-białego portretu. W takiej stylizacji wyglądają wprost idealnie.
Grzegorz, mimo widocznych emocji, zachowywał spokój w trakcie przygotowań. Zresztą towarzyszyła mu cała męska świta – nie mogło być inaczej. Lubię w swojej pracy między innymi to, że mogę uchwycić w kadrze, jak wiele emocji drzemie w tych młodych ludziach, jak opanowują drżenie rąk, jak bardzo starają się, żeby wszystko wyszło absolutnie perfekcyjnie. Miałem wrażenie, że z każdą minutą Grzegorz coraz bardziej nie może się doczekać wielkiego spotkania.
Zajrzyjmy więc do Panny Młodej. W końcu dobry fotograf Bolesławiec (i nie tylko) jest zawsze na posterunku i nie traci ani chwili z wielkiego dnia.
Zdjęcia ślubne Bolesławiec
Kiedy Panna Młoda schodziła po schodach w sukni ślubnej wyglądała jak księżniczka szykująca się na bal. Nie dało się też przeoczyć, jak wspaniała więź łączy ją z rodziną. Udało mi się zrobić zdjęcie, na którym widać, jak szykują się przy tym samym lustrze w łazience. Jest pospiech, jest trochę bieganiny, odrobinka stresu i bardzo dużo wzruszenia. Ważniejsze jednak, że jest ogromne szczęście, którego nikt nie stara się ukrywać. Kobiety w tej rodzinie mają zniewalające uśmiechy i nie szczędziły ich ani mi, ani gościom. Sam bardzo się cieszę, kiedy mogę współpracować z takimi osobami, bo nie sposób nie zarazić się od nich tym uśmiechem.
Fotograf na wesele Bolesławiec – każdy ślub jest inny
Lubię robić zdjęcia. Fotografia jest moją pasją. Gdy tylko zobaczyłem kościół – zarazem monumentalny i surowy w środku – nie mogłem oprzeć się pokusie zrobienia kilku zdjęć temu okazowi architektury. W deszczowy dzień wyszły naprawdę ciekawie. Nie inaczej było w przypadku hotelu: Państwo Młodzi znaleźli wprost idealne miejsce do świętowania swojego wielkiego dnia. Pamiętacie, jak mówiłem o wrodzonej klasie i wdzięku Młodej Pary? Gdybyście ich zobaczyli na parkiecie… Istny ogień. Obserwowałem już wiele nowożeńców i myślę, że to jest klucz do udanego wesela: jeśli Młodzi bawią się dobrze, wszyscy bawią się dobrze. Jest wtedy dużo radości, luz, nonszalancja i taneczne szaleństwo. Szczerze im tego gratuluję: Karolina, Grzegorz – zrobiliście to po mistrzowsku.
Ślub w deszczu – czy trzeba martwić się pogodą?
Pewnie, że wszyscy nowożeńcy marzą o pięknej, słonecznej pogodzie w swój wielki dzień. Nie da się tego jednak zaplanować ani do końca przewidzieć. Czasem aura po prostu płata figla. Co jeśli przydarzy się wesele w deszczu? Sądząc po doświadczeniach Karoliny i Grzegorza – trzeba wtedy po prostu zadbać o cieplejsze okrycie wierzchnie i zabrać parasol. To wszystko. Nic strasznego się nie dzieje. Jeśli Państwo Młodzi zachowują dobre nastroje i uda im się przekonać rodziców, że w zasadzie nic to nie zmienia – goście zarażają się tą pozytywną energią. Ślub w deszczu może być równie piękny jak ten, podczas którego wszystko jest skąpane w słońcu. Przy odrobinie kreatywności i zaangażowania fotografa ślubnego zdjęcia wyjdą nastrojowe i romantyczne. Wystarczy wykorzystać okazję, która się właśnie nadarza i nie zapominać o tym, co jest najważniejsze. A najważniejsze tego dnia są miłość, szczęście i przepiękne chwile, które spędza się w gronie bliskich osób.
Karolina i Grzegorz tak do tego podeszli i skupili się na świętowaniu wielkiego dnia, a nie na padającym deszczu. Udało nam się nawet złapać okienko pogodowe, dzięki któremu zrobiliśmy sesję weselną. Wyszła bardzo romantyczna i nastrojowa. W końcu, co może być bardziej romantyczne niż pocałunek pod parasolem w pięknym ogrodzie? Wieczór zwieńczyliśmy zdjęciami po zmroku, oświetlanymi zimnymi ogniami.
Sesja narzeczeńska - W&K
Już niebawem koniec! I początek!
Czas narzeczeństwa, to niewątpliwie piękny okres w życiu, jednak nie oszukujmy się nie może trwać wiecznie i naprawdę warto dokumentować ten czas. Wiktorii i Krzyśka nie powstrzymała zimna jesienna aura przed naszą wspólną sesją. Już niebawem koniec rozdziału pt. narzeczeństwo, małżeństwo nadchodzi!